INSTAGRAM

INSTAGRAM
INSTAGRAM

TRAVELS

TRAVELS
TRAVELS

E-BOOK

E-BOOK
FASHION

2018 - co to był za rok! Przeżyjmy to jeszcze raz


Wdychając ostatnie chwile zeszłego roku, poczułam niesamowitą wdzięczność. Za wszystko. Za ciepłe i miękkie wspomnienia, za doświadczenia, które dalej wirują w głowie jak puchate, miękkie obłoki. Za szczyptę wzruszeń. Za ludzi, którzy stali koło mnie z kubkiem bezwarunkowej miłości i pięknymi, drobnymi gestami. Za radość serca, którą obficie polewałam świat.

Za zrozumienie, że życie to nic innego jak garstka wspomnień, słodkich i gorzkich momentów. To śniadanie przyniesione do łóżka, zapach świeżo wydrukowanych biletów lotniczych, herbata z domową konfiturą, świeżo upieczone ciasto czekoladowe. Ciężar walizek domykanych na ostatnią chwilę i łzy spływające strugami po policzkach, kiedy masz już dość. To słowa, które potrafią przynieść ukojenie. Uściski, które smakują inaczej, kiedy wiesz, że lecisz na drugi koniec świata. To słodkie i lepkie marzenia, które chwytam łapczywie niczym małe dziecko.

***
Po moim pokoju unosi się zapach waniliowej kawy, strużkami wpływa do ulubionej różanej filiżanki. Powoli dociera do mnie, że to ostatnie momenty w Melbourne i zaraz będę musiała spakować całe życie do jednej walizki. Jednak zanim to nastąpi, rozpływam się wygodnie w fotelu i zaglądam do kart 2018 roku.

Przeżyjmy to jeszcze raz. 

Styczeń

Nowy Rok powitaliśmy w Hoi An, jednym z najbardziej urokliwych miejsc w Wietnamie. Później przemieściliśmy się do Da Lat, Mui Ne, a na końcu do dawnej stolicy Wietnamu Ho Chi Minh, czyli Sajgonu.
W drugim tygodniu stycznia, już sama, wyruszyłam do Malezji, gdzie zatrzymałam się w Kuala Lumpur, Cameroon Highlands, George Town, Langkawi i Malacce.

Hoi An - miasto lampionów
  Z nowym przyjacielem
Przepiękny zachód słońca na Langkawi
Cudowna świątynia Kek Lok Si w Malezji
Wydmy w Mui Ne, Wietnam































Pola herbaty w Cameroon Highlands




Street art w urokliwym miasteczku w Malezji, George Town
Niesamowity widok z KL Tower, Kuala Lumpur

Luty

W lutym odwiedziłam moich znajomych w Singapurze, następnie na zaproszenie Departamentu Turystyki Filipin, udałam się z kilkoma blogerami na wyspę Palawan. Naszą misją było odkrywanie najbardziej urokliwych miejsc w El Nido. Więcej o tej wyprawie możecie przeczytać tutaj.

Przepiękne ogrody w Singapurze - Gardens by the Bay
Spektakularna wystawa "A digital universe" w ArtScience muzem w Singapurze


   Chwile beztroski na El Nido
                                                      2h trekkingu i miałam całe El Nido dla siebie

Marzec
Marzec upłynął mi na chwilach beztroski w najpiękniejszym miejscu, jakie w życiu widziałam, wyspie Coron. Spełniło się też jedno z moich największych marzeń – przyleciałam na Bali.

Najlepszy punkt widokowy na wyspie Coron

Zachód słońca & ostatnie opalanie na Coron 


Ja naprawdę kocham Bali <3

Kiedy nie masz już $$$ na siłownię ;)

Imponująca brama prowadząca do...pola golfowego w okolicach Munduk, Bali

Kwiecień

W kwietniu, za namową mojej koleżanki, przypłynęłam na wyspę położoną niedaleko Bali, Nusa Penida. Po kilku miesiącach jazdy na skuterze, byłam pewna, że poradzę sobie na tamtejszych wyboistych drogach, ale przeliczyłam swoje możliwości… Trzeciego dnia pobytu miałam dosyć poważny wypadek, który zakończył się otwartą raną na kolanie, przez co musiałam zmienić moje plany.
Kilka dni później wróciłam ponownie do Bali, gdzie, ze względu na stan zdrowia, głównie odpoczywałam, pogłębiałam moją wiedzę o indonezyjskiej kulturze, kuchni i sztuce medytacji.


Po trzech zmianach opatrunku i zakrwawionym kolanem dotarłam do raju, Atuh Beach




Mój wymarzony domek na drzewie
Ostatni zachód słońca na Nusa Penida
Spieczona balijskim słońcem w najfajniejszym (moim zdaniem) klubie na Bali, La Brisa


Spiritual bath w Pura Tirta Empul

Zdjęcie z drona uchwycone przez niesamowitego balijskiego fotografa Suta 
Wodospad Tukad Cepung, Bali
Ostatnie śniadanie na Bali z moją bratnią duszą Lisą 

17 kwietnia, po 8 miesiącach podróży po Azji, wróciłam do Europy. Najpierw do Aten, a później do mojego ukochanego Krakowa i rodzinnej miejscowości, Terespola.
Zaraz po przylocie wystąpiłam na festiwalu podróżniczym Trampki, co było dla mnie ogromnym wyróżnieniem. Stanęłam na scenie obok moich wielkich podróżniczych inspiracji, którymi są Marzena Filipczak, Anita Demianowicz i Karolina Ponzo. Kilka dni później udzieliłam wywiadu dla magazynu „Claudia”.



Dziękuję mojej rodzinie i znajomym, którzy wspierali mnie w podróżniczych poczynaniach. Wszystkim dobrym duszom, które poznałam w Azji. Ale przede wszystkim Adamowi za motywowanie mnie do pisania i robienia zdjęć oraz mojemu Bratu, który dzielnie słuchał mojego przymówienia, udzielał cennych porad i od początku wierzył w mój podróżniczy "sukces".

Maj
Maj upłynął mi głównie na spotkaniach ze znajomymi i rodziną, kilku przemówieniach w Warszawie i w rodzinnej miejscowości oraz przygotowaniach do wyprawy do Australii.
Wciąż nie mogę uwierzyć, że moja bratanica (i zarazem chrześnica) tak urosła od momentu, kiedy wyjechałam z Polski <3


 Zosia <3

Czerwiec

6 czerwca ponownie przyleciałam do Aten, a kilka dni później zaczęłam realizację mojego “Australian dream”. Wylądowałam w Gold Coast, gdzie podziwiałam pierwsze australijskie zachody słońca w małym miasteczku Coolangatta. Kolejne dwa tygodnie mieszkałam w Brisbane ucząc języka polskiego.

Urokliwe uliczki Plaka i miejsce, którego nikomu nie trzeba przedstawiać 

Pierwszy zachód słońca w Coolangatta, Australia
Brisbane nocą 

Lipiec – październik

Lipiec to czas przeprowadzki do Melbourne i intensywnych poszukiwań pracy. Restauracja, która miała zapewnić mi pełen etat, stopniowo zaczęła obcinać godziny pracy. Ostatecznie moje stosunki z menadżerem pogorszyły się do tego stopnia, że zostałam zwolniona. Początkowo byłam tą sytuacją załamana, ale już kilka dni później znalazłam znacznie lepszą pracę, w fajniejszej lokalizacji. Współpracowało nam się na tyle dobrze, że po jakimś czasie dostałam awans na menadżera zmiany. Spędziłam w tym miejscu ponad pięć miesięcy, poznałam mnóstwo niesamowitych osób, z którymi wciąż utrzymuje kontakt i mam nadzieję, że spotkam się w niedalekiej przyszłości. Nauczyłam się podstaw latte art, robienia koktajli, rozróżniania kilkadziesiąt rodzajów win. Pewnie to, co napiszę zabrzmi dziwnie i niezbyt przekonująco, ale wierzcie mi lub nie, ta praca dała mi znacznie więcej frajdy niż siedzenie za korporacyjnym biurkiem.

                                                 Kilka ujęć z mojego osiedla w Melbourne, St Kilda

Listopad

Pierwszy raz w życiu zobaczyłam na żywo wyścigi konne Melbourne Cup, które były tutaj ogromnym wydarzeniem. Z tej okazji ubrałam się nieco bardziej odświętnie i zrobiłam własnoręczną kwiatową koronę. ;)



 Flower power <3

Wybrałam się też na wycieczkę do jednego z najpiękniejszych parków w Australii, Wilsons Promontory. 


 Wilsons Prom


                                                Na to spotkanie czekałam całe życie. Kangaroos <3

Poza pracą i podróżami moim dodatkowym zajęciem i jedną z największych pasji minionego roku było fotografowanie. Udało mi się dostać kilka zleceń przy realizacji kampanii dla marek odzieżowych. Jedną z nich fotografowałam w Sydney, gdzie miałam możliwość zatrzymania się w pięciogwiazdkowym hotelu Park Hyatt <3


Widok z hotelowego pokoju na Opera House w Sydney 

Sesja z przepiękną modelką z Dubaju


Typowy turysta w Sydney ;)

W listopadzie pierwszy raz w życiu robiłam zdjęcia na ślubie, co było niesamowitym doświadczeniem i mam nadzieję, że w przyszłości uda mi się zrealizować kolejne ślubne zlecenia. 



I.... ja też zostałam "panną młodą";)



Grudzień

Największym wydarzeniem w grudniu była moja pierwsza wyprawa kamperem do Tasmanii. Absolutnie pokochałam to miejsce i taki tryb podróżowania. Już nie mogę doczekać się kolejnej „camping adventure”.
Punkt widokowy na Bruny Island
 Tassie <3

                                                                                  #camperlife

W tym roku po raz kolejny spędziłam Święta Bożego Narodzenia poza domem. Ze względu na ciepły klimat, były zupełnie innym i ciekawym doświadczeniem. Zrozumiałam jednak, że Święta najlepiej spędza się z rodziną. Mam nadzieję, że w przyszłym roku spędzimy je wszyscy razem, w otoczeniu pięknej, białej zimy ;)

Tak w ogromnym skrócie wyglądał mój poprzedni rok. Nie mam specjalnych planów czy postanowień na 2019. Będę kontynuować moją australijską przygodę i podróżować najwięcej, jak się tylko da. Nie wykluczam też powrotu na dłuższą chwilę do Polski. Czas pokaże, gdzie mnie los poniesie ;)

A jaki był Wasz 2018 rok? Co było największą przygodą, osiągnięciem, lekcją? ;) Bardzo chętnie o nich przeczytam.

Brak komentarzy