Tajlandia stała się coraz bardziej popularnym
kierunkiem wakacyjnym i wcale mnie to nie dziwi. Ma właściwie wszystko, co
potrzebne człowiekowi do szczęścia – piękne plaże, góry, dżungle i miasta
tętniące życiem o każdej porze dnia i nocy. Jeśli jednak nie jesteście w 100%
przekonani czy to dobry kierunek na urlop to mam nadzieję, że poniższe argumenty
rozwieją Wasze wątpliwości.
1. Ludzie
Tajowie to główny powód, dla którego kocham Tajlandię i założę się, że Wy też pokochacie! Każdy kto był tutaj chociaż raz z pewnością potwierdzi, że tutejsi mieszkańcy są po prostu niesamowici. Życzliwi, zawsze uśmiechnięci i chętni do pomocy. Wiele razy podpowiadali mi jak dotrzeć do celu, kiedy nawet Google Maps zawodziło.
Pamiętam jak pierwszego dnia miałam problem ze
znalezieniem mojego hostelu. Poprosiłam o pomoc przypadkową kobietę, a ta, mimo
że nie znała drogi, zaangażowała w poszukiwania wszystkich przechodniów i
ulicznych sprzedawców, którzy ostatecznie zaprowadzili mnie pod same drzwi hotelu!
Takich sytuacji miałam naprawdę mnóstwo i mimo bariery językowej ani razu nie pozostawiono
mnie bez pomocy.
Oczywiście, tak jak wszędzie, znajdą się i
tacy, którzy będą chcieli Was naciągnąć, nie włączą licznika w taksówce albo
będą kłamać, że jakaś atrakcja jest zamknięta, tylko po to, żeby zwabić Was do swojego
tuk tuka. Jest ich na szczęście zdecydowana mniejszość.
2.
Jedzenie
Tajlandia to istny raj dla łasuchów. Jedzenie jest tu dostępne na każdym kroku i nie sposób przejść obojętnie obok stoisk, z których wydobywa się zapach pad thai, kurczaka z orzechami nerkowca, makaronów czy szaszłyków. Już przed wyjazdem, na samą myśl o tajskim jedzeniu ciekła mi ślinka.
Wiele osób pytało mnie czy nie obawiałam się
jeść ulicznego jedzenia oraz czy nie miałam żadnych nieprzyjemności żołądkowych.
Moja odpowiedź brzmi – nie :) Co prawda warunki w jakich przyrządzane są
tutejsze potrawy, nie należą do najczystszych, ale uważam, że nie ma się czego
obawiać. Przez miesiąc próbowałam tu właściwie wszystkiego (poza insektami)
i każda potrawa smakowała mi jeszcze bardziej od poprzedniej. Piłam też
hektolitrami kawę, herbatę i szejki z lodem, których radzono mi unikać i jak
widzicie, dalej żyję. :)
3. Rajskie wyspy
Błękitna woda, piękne plaże, pyszne jedzenie i niesamowite zachody słońca - to tylko kilka powodów, dla których pokochacie tajskie wyspy. Każda z nich oferuje coś innego i nie ma opcji, żeby nie znaleźć czegoś dla siebie. Moje ulubione miejsca to Krabi, Koh Tao i Koh Phi Phi (chociaż tą ostatnią odwiedziłam 3 lata temu i ponoć jest tam teraz bardziej tłoczno). Na liście wysp, które chciałabym zobaczyć w przyszłości są też Koh Lipe, Koh Lanta, Ko Mak i Ko Kut.
4. Świątynie
Tajlandia to nie tylko niesamowite krajobrazy, przepiękne plaże czy życzliwość mieszkańców. To również raj dla miłośników architektury i wyznawców buddyzmu. Nawet jeśli nie jesteście pasjonatami obiektów sakralnych to z pewnością nie przejdziecie obok nich obojętnie. W samym Bangkoku jest ponad 300 świątyń! Nie sposób zobaczyć wszystkich, ale wnętrza niektórych z nich zapamiętam do końca życia, jak np. słynne Wat Pho z posągiem buddy mierzącym aż 46 m długości i 15 m wysokości!
Warto pamiętać, że w świątyniach obowiązuje
skromny strój, tj. zakryte ramiona i kolana. W niektórych miejscach jest to
przestrzegane bardzo rygorystycznie. Jeśli jesteście nieodpowiednio ubrani,
będziecie musieli wypożyczyć chusty, co czasami oznacza stanie w długich
kolejkach i drobną opłatę.
5. Bezpieczeństwo
Tajlandia jest jednym z najbezpieczniejszych
krajów, jakie kiedykolwiek odwiedziłam. Jak wiecie, podróżuję sama i nigdy,
nawet przez chwilę, nie czułam się tu zagrożona. Jeśli zastanawiacie się nad
samotną podróżą do Azji i nie wiecie od jakiego miejsca zacząć, Tajlandia
będzie idealnym kierunkiem.
6. Markety
Prawdopodobnie najwięcej targowisk znajdziecie
w Bangkoku. Najpopularniejszy i zarazem największy z nich to weekendowy Chatuchak
Market. Warto tam zajrzeć, chociaż osobiście nie przypadł do gustu ze względu na
tłumy turystów i wyższe ceny. Jeśli miałabym wskazać mój ulubiony market to bez
zastanowienia wybrałabym Rod Fai. Uwielbiam go za atmosferę w stylu vintage, nieziemską kuchnię i najlepsze tajskie lody, jakie
kiedykolwiek w życiu jadłam.
7. Ceny
Wyobrażacie sobie
miejsce, w którym jecie nieprzyzwoite ilości jedzenia, popijacie koktajlami ze
świeżych owoców, na deser jecie pyszne lody, a do tego nie rujnujecie swojego
portfela? Tak, to jest możliwe! Podróżując po Tajlandii, jadłam właściwie wszystko
na co miałam ochotę, głównie na ulicznych marketach i mój dzienny budżet rzadko
kiedy przekraczał 250 bath (ok. 27 zł).
Przykładowo za porcję pad-thai płaciłam ok. 40-60 bath, koktajl ze
świeżych owoców 20-40 bath, wodę z kokosa 20-30 bath, szaszłyki 10-20 bath,
noodles 50-70 bath, spring roll 10 bath.
Ceny oczywiście mogą się trochę różnić w
zależności od regionu Tajlandii, który odwiedzicie. Tak jak wszędzie, im
bardziej turystyczne miejsca, tym i ceny wyższe. Szczególnie odczuwalne jest to
wyspach, gdzie za porcję jedzenia w restauracji zapłacicie ok. 120-250 bath.
Jeśli chodzi o ceny noclegów to w dużej mierze
zależą one od lokalizacji i standardu. Miejsce w pokojach wieloosobowych można
zarezerwować nawet za 15zł/dobę, natomiast ceny w hotelach zaczynają się
zazwyczaj od ok. 50zł/ dobę. Ja rezerwowałam nocleg przez stronę Airbnb i za
2-osobowy pokój z łazienką zapłaciłam 35 zł/ dobę (dokonując rezerwacji przez
ten link otrzymacie 100 zł na pierwszą rezerwację).
To chyba tyle ode mnie. Dodam jeszcze, że
tekst powstał po mojej drugiej wizycie w Tajlandii, a ja już zaczynam myśleć o
kolejnej. Także uważajcie, to miejsce uzależnia! A jeśli ktoś Wam powie, że Tajlandia
jest przereklamowana, to mu nie wierzcie. Spakujcie walizki i przekonajcie się sami, że nie ma racji!
P.S. Jestem ciekawa czy dodalibyście coś do tej listy, dajcie znać w komentarzach :)
P.S. Jestem ciekawa czy dodalibyście coś do tej listy, dajcie znać w komentarzach :)
Brak komentarzy