Nigdy nie marzyłam o tym, żeby zostać
podróżniczką. A może marzyłam, tylko kompletnie się do tego nie nadawałam? W
końcu podróżnicy to ludzie, którzy mają świetną orientację w terenie, znają
parę języków, są odważni, dobrze zorganizowani i nie boją się podejmować
ryzyka. A ja?
Jedyny język, który opanowałam (i to nie do perfekcji) to angielski, a każda próba nauki kolejnego języka kończyła się na „Bonjour, ca va?” albo „Hola, que tal?”. Przez moich znajomych jestem uznawana za osobę z najgorszą orientacją w terenie. Potrafię zgubić się autentycznie wszędzie, włączając w to Kraków, w którym mieszkam już 7 lat. Nie jestem za dobrze zorganizowana, zawsze wszystko robię na ostatnią chwilę i zdarzało mi się prawie spóźnić na samolot, m.in. w Londynie.
Ale pomimo tych wszystkich nieudolności
postanowiłam podjąć jedną z najtrudniejszych i zarazem najodważniejszych
decyzji w moim życiu. Rzuciłam pracę, sprzedałam właściwie wszystko co miałam i
za kilka dni wyruszam w samotną podróż po odległych
zakątkach Azji Południowo-Wschodniej.
Co mną kierowało?
Sama nie wiem. Ciekawość świata? Determinacja?
Znużenie pracą w korporacji?
Chyba nie ma jednej poprawnej odpowiedzi. W pewnym momencie zrozumiałam, że życie od
urlopu do urlopu, to niekoniecznie coś o czym marzyłam. Szybko okazało się, że
26 dni to zdecydowanie za mało, by zaspokoić mój podróżniczy głód i wiedziałam,
że prędzej czy później będę musiała podjąć radykalny krok.
Szczerze mówiąc do tej pory nie wiem, skąd
znalazłam w sobie tyle pokładów odwagi i cierpliwości. Co prawda zdarzyło mi się odbyć 2 samotne
podróże, ale porównywanie wakacji w Hiszpanii czy Grecji do wyprawy na koniec
świata, wydaje się być trochę śmieszne.
Każdy kto usłyszał o moim szalonym pomyśle,
zadawał jedno pytanie:
„Czy się nie boisz?”
I przysięgam, że gdybym pobierała opłaty za
każdą odpowiedź, zostałabym już milionerką.
Odpowiedź jest prosta - oczywiście, że się
boję!
Boję się jadowitych owadów i dzikich zwierząt.
Boję się chorób.
Boję się, że zostanę oszukana.
Boję się, że ktoś mnie okradnie.
Boję się samotności.
Boję się, że ktoś mnie skrzywdzi.
Boję się, że po powrocie nic już nie będzie
takie samo.
Mam tyle obaw, że mogłabym je wymieniać bez
końca.
Mark Twain powiedział kiedyś:
„Odwaga to panowanie nad strachem, a nie brak strachu”.
Pokonywanie swoich słabości, przezwyciężanie
strachu, spełnianie marzeń, poszukiwanie siebie - to wszystko brzmi tak
banalnie. Ale ile tak naprawdę znacie osób, które rzeczywiście żyją w zgodzie z
samym sobą, realizując swoje pasje i marzenia? Ciągle czekamy na „ten” właściwy
moment, znajdując w głowie milion wymówek. Bo albo jesteśmy za młodzi, albo za
starzy, albo zbyt zajęci, albo niewystarczająco bogaci. Zawsze znajdzie się
jakiś czynnik, który będzie oddalał nas od realizacji wyznaczonych celów.
Na moim przykładzie mogę Wam powiedzieć, że
kilka tygodni po tym jak kupiłam bilet w jedną stronę do Bangkoku, okazało się,
że we wrześniu mam lecieć w podróż służbową do Paryża, o której marzyłam od
dłuższego czasu. W międzyczasie dostałam też ofertę pracy jako project manager
w Mediolanie i inne stanowisko w Atenach, nie wspominając już o kilku ciekawych
ofertach w Krakowie.
Nie raz przeszło mi przez myśl, żeby się ze
wszystkiego wycofać. W końcu takie oferty nie pojawiają się codziennie. Z
drugiej strony miałam świadomość, że jeśli nie polecę teraz, to pewnie nie
zrobię tego już nigdy. Bo właśnie tu i teraz jest idealnym momentem, żeby
zmienić coś w swoim życiu. I nawet jeśli za jakiś czas wrócę do
korporacyjnego świata to przynajmniej ze świadomością, że spełniłam jedno z
moich największych marzeń.
Nie wiem czy podjęłam właściwą decyzję. Czas pokaże.
Wiem jedno:
Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś. Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj.
***
I’ve never dreamt of
becoming a traveler. Or maybe I did, but I was completely unfit for it.
Travellers are usually the people who have a great sense of direction, speak a
few languages, are brave, well-organised and not afraid to take a risk. And me?
The only language that
I learnt is English (and it is still not perfect). Every time I am trying to
learn a new one, it ends up being like "Bonjour, ca va?" or
"Hola, que tal?". My friends consider me to be the person with the
worst sense of direction they have ever met. Believe me or not, I can get lost
everywhere, including Krakow, where I’ve been living for 7 years… I'm not well
organised, I always do everything at the last moment and there were few
situations when I almost missed my flights.
But despite all these
weaknesses, I decided to make one of the most difficult and the bravest
decisions in my life. I quit my job, sold everything that I had, and in a few
days I am going to take a trip around Southeast Asia..alone!
Why did I make this
decision?
I don’t know… Maybe
because I’m curious about the world? Determined? Weary of the corporate world?
I’m not sure there is
only one right answer. At this moment in my life, I realised that living from
one holiday to another wasn’t something I dreamt about. It turned out that 26
days of holiday are definitely not enough to satisfy my hunger for travel and I
knew that sooner or later I would have to make a radical decision.
Honestly, I do not
know how I managed to be so brave and patient. Although I made two trips on my
own to Spain and Greece, comparing holidays to few months trip around Asia,
seems to be ridiculous.
Almost everyone who
found out about my crazy idea asked one question:
“Aren’t you
scared?"
And I swear, if I were
paid for every single answer, I would be a millionaire ;)
The answer is simple -
of course I am!
I'm afraid of
poisonous insects and wild animals.
I’m afraid of tropical
diseases.
I'm afraid of being
cheated.
I'm afraid of being
robbed.
I’m afraid of
loneliness.
I'm afraid someone can
hurt me.
I am afraid when I’m
back nothing is gonna be the same.
I have so many fears
that I could write about them endlessly.
Mark Twain said:
Courage is resistance to fear, mastery of fear, not absence of fear.
Overcoming your
weaknesses, fears, following your dreams, finding yourself - it all sounds so
obvious. But how many people do you know who actually live in harmony with
themselves, following their passions and dreams? We are constantly waiting for
the "right" moment, finding a million excuses. Because either we are
too young, too old, too busy or not rich enough. There will be always something
that distracts us from achieving our goals.
I can tell you in my example,
when I bought this one way ticket to Bangkok, it turned out that I was about to
go on a business trip to Paris in September, which I had been dreaming about
for a long time. In the meantime, I also got a job offer as a project manager
in Milan and another position in Athens, not to mention about some interesting
offers in Krakow.
Honestly, it has even
crossed my mind to take a step back and return my ticket to Bangkok. It’s not
like this kind offers appear every day. And then I realised, if I won’t go now,
I probably would never find the courage to do it again. Because just HERE and NOW
is the perfect moment to change something in your life. And even if I will go
back to the corporate world in the future, at least I would know that I’ve made
one of my biggest dreams happen.
I don’t know if I made
the right decision. We will see… I know one thing:
Twenty years from now you will be more disappointed by the things you didn’t do than by the ones you did do. So throw off the bowlines. Sail away from the safe harbor. Catch the trade winds in your sails. Explore. Dream. Discover.
Brak komentarzy