Jeszcze parę miesięcy temu, tematyka slow fashion
była mi zupełnie obca. W mojej szafie gościły niepasujące do siebie ubrania,
kupione na wyprzedażach pod wpływem emocji czy panujących trendów.
Niejednokrotnie stawałam przed stertą ubrań z
tą samą myślą w głowie – NIE MAM SIĘ W CO UBRAĆ! Książka „Slow fashion. Modowa
rewolucja” w końcu zmieniła moje podejście do świata mody, dlatego w
dzisiejszym wpisie postanowiłam podzielić się z Wami kilkoma refleksjami.
Zacznijmy
jednak od tego, czym jest slow fashion?
W Internecie znajdziecie mnóstwo informacji odnośnie slow fashion, uważam, że jedna z najbardziej trafnych definicji została
przytoczona na stronie UK-Digiday.
Slow fashion is the deliberate choice to buy better-quality items less often. When purchases are made, they’re environmentally and ethically conscious rather than trend-driven. The garments are durable and lend themselves to repairs, not disposal. Slow fashion is also transparent: Buyers know where their clothes are coming from, and items are often handmade by artisans.
W moim rozumieniu slow fashion to świadome
kupowanie odzieży z naciskiem na ich świetną jakość, a nie ilość. To skupienie się
na planowaniu i budowaniu własnej garderoby w oparciu o indywidualny styl, a
nie panujące trendy. To również wybieranie producentów, którzy zwracają uwagę na
ekologię i etetykę.
Kim
jest autorka książki?
Joanna Glogaza to przede wszystkim autorka
bloga Styledigger - miejsca, które odwiedzam regularnie ze względu na wartościowe
wpisy oraz inspirujący styl życia. Asia poza blogowaniem jest założycielką marki
Lunaby, szyjącej piękne piżamy i koszulki nocne. Jest więc osobą, która zna modę
„od podszewki” i po prostu wie, o czym pisze.
Jeśli mam być szczera to do większości książek
wydawanych przez blogerów podchodzę bardzo sceptycznie. Wiele z nich okazało
się totalną klapą i zamiast wartościowej treści, znalazłam powtarzające się w
kółko frazesy. O lekturę Asi byłam jednak spokojna. Bardzo lubię jej styl pisania - czyta
się ją niezwykle przyjemnie, a przytaczane przez nią błędy i wpadki ubraniowe sprawiły,
że nawet przez chwilę nie poczułam się osamotniona w tym temacie.
Dla
kogo skierowana jest książka?
To książka dla osób, które:
- są przytłoczone ilością swoich ubrań,
- wiecznie nie mają się w co ubrać,
- chcą odnaleźć własny styl,
- mają dość sezonowych trendów, impulsywnych
zakupów i nachalnego marketingu sklepów odzieżowych.
„Kupuj mniej, wyglądaj lepiej”
Hasło widoczne na okładce to kwintesencja
całej książki. To przede wszystkim racjonalne podejście do mody, świadomych
zakupów oraz pochwała jakości. Autorka już na wstępie zapoznaje nas z pojęciem
slow fashion, modową rewolucją oraz opłakanymi skutkami fast fashion.
Produkujemy coraz więcej śmieci. Tempo jest mordercze – tegoroczny hit sezonu za kilka miesięcy stanie się szmatą. Marki odzieżowe często nie zawracają sobie głowy dbaniem o jakość wykonania ubrań - są zaprojektowane tak, żeby po sezonie nam się znudziły (…). Jeszcze poważniejsza niż problem śmieci jest kwestia szkód w środowisku(…).
W czym
pomogła mi ta lektura?
- Przede wszystkim zmotywowała do pozbycia się
wszystkich ubrań, których nie noszę od dłuższego czasu
- Zainspirowała do stworzenia listy klasyków,
które chciałabym kupić na przestrzeni najbliższych miesięcy, a nawet lat
- Sprawiła, że zaczęłam przewiązywać większą
uwagę na jakość kupowanych materiałów i precyzję szycia
- Uświadomiła mi także, że zakup dobrej
jakości ubrań to inwestycja na lata, która nie musi wiązać się z poczuciem winy
z wydanych pieniędzy
Podsumowując „Slow fashion. Modowa rewolucja”
to naprawdę wartościowa lektura, która pokaże Wam jak przeprowadzić modowy
detoks oraz odnaleźć swój własny styl, nie ulegając przy tym wpływowi kuszących
akcji marketingowych.
Dajcie koniecznie znać, czy czytaliście
książkę „Slow fashion. Modowa rewolucja”. Jakie są Wasze wrażenia? Może znacie
inne ciekawe pozycje na temat budowania własnego stylu, które warto przeczytać?
Brak komentarzy