Nie był to pierwszy raz. Uliczkami Pragi przechadzałam
się już kilka lat temu, podczas wyjazdu z moim bratem i znajomymi. Pamiętam, że
było wtedy dosyć deszczowo i zupełnie nie poczułam klimatu tego miejsca.
Nasz ostatni pobyt w czeskiej stolicy wywarł
na mnie dużo lepsze wrażenie. Czułam się, jakbym odwiedzała zupełnie inne,
nieznane mi dotychczas miejsce. Bardziej kolorowe, urokliwe i mające o wiele
więcej do zaoferowania. I choć tym razem nie zdążyłam przygotować żadnego planu
wyjazdu, to „gubienie się” w klimatycznych, praskich uliczkach uznaję za jedną
z fajniejszych części zwiedzania.
Gdybym miała wybrać jedną cechę Pragi, która
spodobała mi się najbardziej to byłoby to zderzenie nowoczesności z historią.
Mam wrażenie, że w żadnym europejskim mieście ta różnica nie jest, aż tak
widoczna. Poza tym Praga urzekła mnie klimatycznymi uliczkami, barwną architekturą,
ogromem teatrów, muzeów oraz nawiązaniami do innych europejskich stolic, w
szczególności do Paryża.
Podejrzewam, że tak jak większość miejsc, jej najpiękniejsze
oblicze można zobaczyć dopiero wiosną i latem, dlatego mam nadzieję, że zawitam
tu jeszcze w trochę cieplejszym miesiącu. A tymczasem zostawiam Was z tym
mroźniejszym obliczem Pragi. Do następnego! ;)
Brak komentarzy